tak, to był naprawdę pracowity miesiąc, szyłam praktycznie non stop
oczywiście po drodze były różnego rodzaju perturbacje, takie jak jelitówki oraz ważne wydarzenia jak Święta Wielkanocne i chrzest naszej Agatki :)
choć na tych kiermaszach i targach nie było może jakichś szczególnych fajerwerków jesli chodzi o sprzedaż, to jestem jednak z nich bardzo zadowolona
przede wszystkim zobaczyłam jak to jest stanąć przed klientem i pokazać mu swoją pracę, pochwalić się trochę, fajnie też było usłyszeć od kogoś zupełnie obcego, że podoba mu się to, co robię, a jeszcze fajniej było sprzedać jakąś rzecz czując, że klient jest naprawdę zachwycony, no po prostu super uczucie
nie ma się jednak co zachwycać kilkoma sprzedanymi łaszkami, trzeba dalej sukcesywnie pracować :)
PS. zawsze zastanawiam się, gdzie leży granica pomiędzy twórczym nieładem a zwykłym bajzlem?
ph by ah
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz