Mama Natalki poprosiła mnie o uszycie fioletowej tuniki dla swojej dwuletniej córki.
Przed przekazaniem ubranka nowej właścicielce odbyła się obowiązkowa sesja z udziałem Linki (i tajemniczego guza).
Oto efekty:
antysztanca: tunika uszyta z nieużywanej już bluzki koszulowej, serduszko ze swetra, różowo-fioletowa ośmiornica z włóczki cudem zdobywanej przez babcię Wacię w czasach PRLu ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz